Colt Army 1860 w kalibrze .44 to mój ulubiony rewolwer czarnoprochowy. Najbardziej podobają mi się wersję z kanelowanym bębnem. W oryginale wersje kanelowane (fluted), były mniej liczne, występowały tylko na samym początku produkcji tego modelu. Szacuje się, że oryginalnych Coltów Army z kanelowanym bębnem powstało około 4 tysiące sztuk – do dziś zachowało się ich bardzo mało. Niestety materiały tamtych czasów nie były tak doskonałe jak dziś, zdarzały się porowate z pustymi przestrzeniami. Doszło do kilku wypadków rozerwania bębna – z tego też powodu, powrócono do produkcji bębna pełnego jak w modelu 1851 (bez wybrań, które miały zmniejszyć wagę rewolweru). Początkowe modele (niewielka ilość) powstały także z lufą o długości 7,5 cala – po testach, amerykańska armia zdecydowała się jednak zamówić rewolwery z lufą o długości 8 cali. Oryginalny Colt Army – produkowany był w większości w kalibrze .44, w mniejszych ilościach w kalibrze .36 (dzisiejsze repliki dostępne są w obu kalibrach). Przyrządy celownicze (muszka i szczerbinka) zestrojone były do strzelania na odległość około 50 – 75 jardów. Strzelając na bliższą odległość należy celować pod cel. Rewolwer można było nabyć także z doczepianą kolbą (jak w karabinie) dzięki czemu stawał się bardzo celnym – małym karabinkiem rewolwerowym. Niektóre kolby były także drążone, a wewnątrz nich znajdowała się manierka na wodę. Prosta konstrukcja, łatwiejsza w czyszczeniu niż Remington New Army.
Prezentowany rewolwer firmy Uberti kupiłem jako nowy, to był mój pierwszy, własny czarnoprochowiec, wtedy jeszcze wiele o nich nie wiedziałem. Kupiłem go wysyłkowo w internetowym sklepie Saguaro. Jak każda nowa „zabawka” na początku sprawił mi wiele radości. Użytkowałem go kilka lat, strzelał poprawnie, ale nie byłem z niego całkowicie zadowolony. Mimo, że jest to produkt firmy Uberti spasowanie nie było dokładne. Rewolwer od nowości miał sporą szczelinę pomiędzy lufą, a bębnem przez co bardzo szybko się brudził (optymalna szczelina powinna wynosić od 0,05 mm – 0,15 mm). Poza tym rozebranie, czy złożenie go w całość wymagało małego drewnianego (lub polimerowego) młoteczka – spasowanie klina łączącego lufę z ramą pozostawiało wiele do życzenia.